Czy mieszkanie musi być modne? Czy nie wystarczy, że jest funkcjonalne?

Funkcjonalność to podstawa. Ale jest też w nas ciekawość nowości. Polacy są coraz bardziej świadomi swoich potrzeb. Wiemy, co nam się podoba, co nam sprawia przyjemność. Chcemy nadać swojej przestrzeni indywidualny charakter.

W jaki sposób wykorzystywać trendy, żeby nie przesadzić?

Trendy żyją coraz krócej. Zmiana następuje co sezon, a dom trudno urządzać od nowa co roku. Trudno nawet być cały czas na bieżąco, a przecież kuchnię czy łazienkę projektujemy na 10-15 lat. Do nowości staram się podchodzić ostrożnie, stawiam raczej na efektowne i jednocześnie łatwe do wymiany dodatki.

Baza powinna być neutralna?

Niekoniecznie! Ponadczasowe wnętrze wcale nie musi być neutralne, mdłe. Rozwiązuję to w ten sposób, że namawiam klientów na wysokiej jakości rozwiązania i naturalne materiały. Dobra jakość się nigdy nie starzeje, co można zobaczyć np. w salonie Wooden House, Vinotti czy Novelle z uniwersalną klasyką albo w sklepach z włoskimi meblami jak Italmeble czy Livingroom.

Z drugiej strony spotykam ludzi, którzy podchodzą do kwestii remontu i metamorfozy wnętrz jak do ekscytującej przygody i są gotowi na zmiany nawet co 3–4 lata. Oczywiście na to trzeba mieć też budżet. I dobre doświadczenia!

Jakie trendy zwróciły ostatnio Pani uwagę?

Przede wszystkim miedź, w różnych zastosowaniach. Spodobało mi się też odmienne niż standardowe wykorzystanie naturalnego kamienia, m.in. na blatach stołów – to może się naprawdę ładnie przełożyć na łączenie wnętrza z ogrodem. I tu, i tu możemy zastosować taki sam materiał.

Warto myśleć o ogrodzie jako o przedłużeniu wnętrza?

Koniecznie, bardzo na to namawiam. Wiele osób w ogóle o tym nie myśli i to wcale nie ze względów budżetowych. Kupując meble, wybierając nawierzchnię tarasu, poduszki czy dekoracyjne donice warto pilnować, żeby nawiązywały kolorystycznie i pod względem materiałów do tego, co już mamy we wnętrzu. To naprawdę prosty sposób na osiągnięcie spójnego efektu – który od razu się spodoba, nawet jeśli nie będziemy potrafili na początku wskazać dlaczego. I to nie musi rujnować budżetu – większość potrzebnych rzeczy znajdziemy w takich sklepach jak IKEA, Jysk czy Jula.

Jak współczesny styl życia wpływa na projektowanie wnętrz?

Niektórzy z moich klientów już na etapie wstępnych rozmów mają w głowie sceny domowych spotkań z przyjaciółmi. Ale są też inni, którzy wolą urządzić urodziny na mieście, a dom traktują jak prywatny azyl.

Mimo to kuchnia połączona z salonem to dziś już w zasadzie standard, co można np. zobaczyć w ofercie Atlas Meble i Rust. Traktujemy ją jako część dziennej przestrzeni. Przygotowując posiłki, jednocześnie pomagamy dziecku w odrabianiu pracy domowej, szukamy czegoś w internecie. Tempo życia wymusza na nas tworzenie przestrzeni o wielu funkcjach.

A jak ocenia Pani połączenie łazienki z sypialnią?

Byłabym bardzo ostrożna wobec tego rozwiązania. Sypialnia powinna być wyjątkowym miejscem, przeznaczonym tylko do spania i urządzonym naprawdę komfortowo. Wygodne i piękne łóżka łatwo znaleźć Alei Bielany, jest tu całe „nocne zagłębie”: JMB Design, DlaSpania, Sleep Planet czy Eco Sypialnie. A łazienka powinna być po prostu blisko sypialni i najlepiej do wyłącznej dyspozycji pary. Lepiej mieć dwie mniejsze łazienki – jedną dla dzieci, drugą dla rodziców – niż jedną większą.

Bardzo też cenię sobie podział wnętrz na część dzienną i nocną. To funkcjonalne rozwiązanie, które nigdy nie wyjdzie z mody. Pozwala domownikom na prywatność, jest dostosowane do tego, że zasypiamy i budzimy się w różnych godzinach.

Czy da się zaprojektować wnętrze polegając na propozycjach z katalogu?

Znacznie łatwiej przekonać się do jakiegoś rozwiązania i przekonać się, co nam się podoba, jeśli można pójść do sklepu. Obejrzyjmy mebel na miejscu, dotknijmy go, poczujmy fakturę,. Bardzo chętnie wracam do salonu Kler. Lubię ten zakres asortymentu, czasem w bardzo nowoczesnym, ale i ponadczasowym wydaniu. Cenię sobie również firmę Hałupczok i precyzję, z którą wykonują kuchnie. Staram się spotykać z klientami w sklepach, to zdecydowanie ułatwia współpracę i pozwala uniknąć błędów i rozczarowań.

Na początku klienci są zaangażowani, chętnie wszystko oglądają. W którymś momencie nadchodzi kryzys. Może mieć dwa oblicza – pierwsze to syndrom „wszystko mi się podoba”, chcielibyśmy mieć

i to, i to, chociaż efekt byłby tylko chaosem. Bywa też, że w którymś momencie, urządzając dom,

jesteśmy tak zmęczeni, że zaczyna nam być wszystko jedno – to ważne, żeby w takiej chwili nie podejmować ostatecznych decyzji.

Trzeba odpocząć, oderwać się od zadania – a potem zacząć od nowa.

Dziękujemy serdecznie za rozmowę. Przypominamy też naszym Czytelnikom, że w Alei Bielany w trakcie jednej wizyty można zobaczyć wiele mebli i wiele rozwiązań w różnych sklepach i salonach. I nie brak tu miejsca na odpoczynek i chwilę oddechu w restauracji albo kawiarni.